niedziela, 9 maja 2021

Trzy Kopce Wiślańskie

09 maja 2021


TRASA: Brenna Leśnica - Trzy Kopce Wiślańskie - Brenna Leśnica



 

Po długiej przerwie wracam na górskie szlaki. Długo myślałem gdzie by się wybrać. Pierwsza myśl była taka aby wybrać się na Czantorię gdzie swoją ostatnią wycieczkę odbył Stanisław Lebiedzik czyli człowiek który jako jedyny komentował wszystkie moje wpisy. Zawsze mogłem liczyć na Jego dobre rady. Niestety nie ma go już z nami. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Zrezygnowałem z Czantorii, gdyż przy pięknej pogodzie zawsze są tam tłumy ludzi a ja potrzebowałem spokoju. Wybrałem się na Trzy Kopce Wiślańskie, bo choć tam też jest zawsze dużo ludzi, to jednak przy wczesnej porze można pobyć samemu i można szybko zejść w dół przed tłumem. Wstałem więc o 5:20 i spakowałem plecak. Zabrałem dzisiaj tylko mała butelkę wody i paczkę kabanosów, których i tak nie zjadłem. Kilka minut po 6 wyruszyłem w kierunku Brennej Leśnicy, gdzie dotarłem o 7:10. Na parkingu nie ma jeszcze żadnego samochodu co mnie bardzo ucieszyło. Ruszam spokojnym tempem zielonym szlakiem. Na szlakowskazie podają czas wejścia 1 godzina i 15 minut. Mimo spacerowego tempa udaje mi się wejść po godzinie. Szlak początkowo wiedzie po betonowych płytach a potem szutrową drogą łagodnie pod górę. Po 30 minutach wychodzę na rozległą halę. Widoki są piękne, jednak jakoś dzisiaj mało mnie cieszą. Wciąż myślę o Stachu i o jego wyprawach, także tym szlakiem, którym ja teraz podążam. Mijam koleją halę i wchodzę ponownie w las. Tutaj odbijam bezszlakowo prosto na Telesforówkę. Docieram tam o 8:10. Telesforówka jest niestety jeszcze zamknięta. Miałem plan, aby pójść dalej żółtym szlakiem w kierunku przełęczy Salmopolskiej i dalej przez Grabową i Stary Groń, jednak mam tak paskudne samopoczucie, że postanawiam wracać zielonym szlakiem z powrotem w dół. Robię kilka zdjęć i ruszam w drogę. Zatrzymuję się jeszcze obok trzech kamieni z nazwami Brenna, Ustroń i Wisła. Podziwiam panoramę od Czantorii przez Równicę, Błatnią i Klimczok aż po Skrzyczne. Z drugiej strony między drzewami majaczy pasmo Baraniej Góry i wyłaniające się w oddali ośnieżone szczyty słowackiej Małej Fatry.Na rozgałęzieniu szlaku żółtego i zielonego spotykam pierwszego człowieka. Dalej im niżej tym tych ludzi będzie coraz więcej. Na parkingu w Leśnicy jestem o 9:55. Nie ma już wolnych miejsc a pod górę ciągną całe pielgrzymki turystów. Całe szczęście, że ja już skończyłem wycieczkę. Teraz pozostało mi jeszcze pojechać na cmentarz zapalić znicz dla Stacha. Bardzo mi brakuje jego wpisów. Choć wiem, że nic na Jego blogu już się nie pojawi to jednak co kilka dni wchodzę i czytam starsze wpisy. Bardzo poruszył mnie ten z 13 listopada zeszłego roku gdzie stojąc przed grobem Swojej Matki napisał, że za kilka dni będzie miał tyle lat ile Mama jak zmarła i ma nadzieję, że pożyje jeszcze długo. Stało się inaczej i odszedł 2 kwietnia 2021 roku. 

Żegnaj Przyjacielu. Choć nigdy się nie spotkaliśmy Twoja życzliwość i chęć pomocy sprawiła, że czułem jakbyśmy razem wędrowali. Dzięki Twoim wpisom przeszedłem z Tobą wirtualnie sporą część szlaków w Beskidach i nie tylko.

 
Szlak zielony







 
















 
















 

 

 



 

 

 

 

4 komentarze:

  1. Świetne wędrowanie. I znów Babia w tle. 9 maja mieliśmy rodzinne wędrowanie przez lasy kobiórskie do Wyr. Pierwszy raz byłam przy bunkrze Sowiniec. Około 18km w nogach ufff

    Rozumiem Twój nastrój. Stach odszedł, ale na zawsze pozostanie w naszej pamięci. I wędruje sobie teraz po niebiańskich ścieżkach… Mnie również bardzo Go brakuje. Wciąż wydaje mi się że to niemożliwe…

    Jeśli nie masz nic przeciwko, to będę tutaj czasem zaglądać. Jeśli nie- napisz. Nie chcę się narzucać.

    Masz świetny sprzęt, robisz bardzo ładne zdjęcia. Wyłapujesz detale. Do tego dokładna mapka i lekkość w pisaniu.

    Bardzo ciekawa lektura. Pozdrawiam serdecznie Danusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że nie mam nic przeciwko Twoim komentarzom. Jest mi bardzo miło że ktoś czyta te moje wpisy. Bardzo dziękuję takie pozytywne słowa. Bunkier Sowiniec jest w mojej rodzinnej miejscowości. Często z dziećmi jeździmy tam na rowerach. Lasy kobiórskie też zjeździliśmy całe. Wracając do mojego słabego nastroju to mam wrażenie, że tą wycieczkę potraktowałem jak pożegnanie ze Stachem a teraz już wiem że wędruję razem z Nim bo cały czas jest w mojej pamięci. W poniedziałek szło mi się już świetnie i nawet w myślach sobie ze Stachem porozmawiałem. Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Po pogrzebie Stacha pojechaliśmy z mężem pod Tuł. To miejsce gdzie po raz pierwszy spotkaliśmy się ze Stachem i zawsze Tuł i Czantoria będzie się z Nim kojarzyć.

      Wiosna to najlepsza pora na wędrowanie bo ... widoki są bardziej rozległe a nie zasłonięte przez liście drzew, długie dni i budząca się do życia przyroda dodaje pauera.

      Ja też kiedyś chciałam założyć bloga i w ten sposób uwieczniać wędrówki. Skończyło się na kontynuacji w prowadzeniu "dziennika pokładowego" w formie pisemnej z notatką i pieczątkami.

      Nie jeżdżę na rowerze, ale od czasu do czasu przemierzam lasy kobiórskie na piechotę. I ciągle odkrywam nowe miejsca.

      Pozdrawiam serdecznie Danusia

      Usuń
    3. Bloga założyłem bo spodobała mi się taka forma prowadzenia dziennika wycieczek. Zeszyt też prowadzę z pieczątkami ale tutaj mogę dać zdjęcia co po pewnym czasie daje fajną pamiątkę z wycieczek.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Jagodowa Błatnia

12 sierpnia 2021 TRASA: Jaworze - Błatnia - Jaworze   Nagrana trasa: Jaworze - Błatnia | mapa-turystyczna.pl Kolejny dzień, kolejna wyc...