wtorek, 17 lipca 2018

Pętla z Sopotni Wielkiej.

15 lipca 2018

TRASA: Sopotnia Wielka - Hala Miziowa - Rysianka - Romanka - Sopotnia Wielka



Niedzielny poranek wita mnie pochmurną pogodą. Jest to jednak ostatni dzień urlopu więc mimo chmur zwlekam się z łóżka i pakuję w góry. Wyjeżdżam z domu o 6:00 by o 7:20 zaparkować pod mini marketem w Sopotni Wielkiej. Stoi tutaj już dużo samochodów. Po krótkich przygotowaniach ruszam żółtym szlakiem w stronę Hali Miziowej. Chwilami nawet wychodzi słońce i robi się całkiem przyjemnie. Mijam urokliwą chatkę przy szlaku i dość szybko zdobywam wysokość. Wraz z wysokością psuje się jednak pogoda. Między Przełęczą Przysłopy a Uszczawnem zastanawiam się nawet czy nie wracać bo chmury przelatywały bardzo nisko. Po drodze spotkałem tylko dwójkę turystów schodzących w dół. Na rozwidleniu szlaków na Uszczawnem rozpatruję możliwość zejścia do Sopotni szlakioem zielonym, jednak na Halę Mizową jest już niedaleko i decyduję się na podejście do schroniska i tam podejmę decyzję czy iść dalej czy wracać. W rejonie Hali Górowej spotykam kolejną dwójkę turystów schodzących na dół. Około 9 wychodzę na Halę Miziową. Wchodzę do schroniska po pamiątki. Ceny kosmiczne. Komercja pełną gębą. To już chyba nie jest schronisko tylko jakiś hotel. Przed budynkiem siadam na ławce i spoglądam w stronę szczytu Pilska. Cały w chmurach więc sensu żadnego nie widzę żeby się tam pchać. Spoglądam na prognozę pogody w telefonie i widać, że pogoda ma się poprawić koło 11. Nie schodzę więc do Sopotni tylko ruszam czerwonym szlakiem (GSB) w stronę Rysianki.


Szlak czerwony jest bardzo popularny, więc o takim spokoju i ciszy, jak miałem przy podejściu na Miziową, mogę tylko pomarzyć choć strasznych tłumów nie ma. Szlak na płaskich odcinkach jest bardzo błotnisty po ostatnich opadach. Momentami trzeba kilkanaście metrów poza szlakiem przechodzić żeby nie wpaść w błoto. Mimo tego już po kilkunastu minutach do kolan jestem ubrudzony. Nic sobie jednak z tego nie robię bo w końcu najważniejsza jest wędrówka na którą czekałem cały tydzień. Idzie się przyjemnie i nawet zaczyna się przejaśniać. Prognozy czasem się sprawdzają. Na Rysiance jestem kilka minut po 11. Siadam na ławeczce pod schroniskiem i jem śniadanie. Z każdą minutą pogoda robi się coraz lepsza. Po 30 minutach wstaję i ruszam żółtym szlakiem na Romankę.


Przechodzę przez dobrze znaną mi Halę Pawlusią i dalej żółtym szlakiem zaczynam wspinać się na Romankę. Mijam odejście czerwonego szlaku na Słowiankę i dalej do Węgierskiej Górki. Idę szeroką drogą i po chwili orientuję się, że zgubiłem szlak. Wyciągam mapę i od razu widzę, że przeoczyłem skręt w lewo. Nie wracam się, tylko idę poza szlakiem do góry. Widać nie tylko ja się w tym miejscu zgubiłem bo trawa jest tutaj wydeptana. Szybko odnajduję właściwą ścieżkę i dalej już bez przeszkód docieram na szczyt Romanki. Widoków nie ma tutaj żadnych po jest porośnięty lasem ale sama ścieżka tutaj jest bardzo fajna i co kawałek są porobione ławeczki dla strudzonych wędrowców. W lesie jest sporo powalonych drzew, które utrudniają przejście. Między Rysianką a Romanką spotykam tylko trójkę rowerzystów. Dalej w stronę Sopotni idę niebieskim szlakiem a na Kotarnicy schodzę w prawo na szlak czarny. Wychodząc z lasu otwiera się fantastyczny widok na Babią Górę, której szczyt jest w chmurach i na okoliczne szczyty z Mędralową i Jałowcem na czele. W dolinach widać okoliczne miejscowości. Zdecydowanie warto było przejść te 20 kilometrów dla takiej panoramy. Robię sobie tutaj dłuższą przerwę i podziwiam widoki.


Ostatni etap drogi do Sopotni to koszmar. Szlak jest bardzo stromy a do tego kamienisty i śliski po opadach. Zaczyna mi też strasznie doskwierać prawe kolano, z którym mam od dawna problemy przy schodzeniu. Czas płynie a ja cały czas mam do przejścia dość spory kawałek. W końcu jednak docieram do pierwszych zabudowań Sopotni. Wreszcie jest mniej stromo i po chwili przechodząc między domami wchodzę na asfalt. Nigdy nie myślałem, że będę się cieszył z asfaltu na szlaku. Tym razem dla mojego kolana to wybawienie. Ostatnim wysiłkiem schodzę jeszcze zobaczyć słynny wodospad. Wycieczkę kończę o 14:15 po przejściu 23,3km.

Jagodowa Błatnia

12 sierpnia 2021 TRASA: Jaworze - Błatnia - Jaworze   Nagrana trasa: Jaworze - Błatnia | mapa-turystyczna.pl Kolejny dzień, kolejna wyc...