wtorek, 9 maja 2017

Święto Pracy na Koziej Górce


Trasa: Bystra Śląska – Bystra Śląska | mapa-turystyczna.pl

Po ostatniej wycieczce pogoda znowu się strasznie popsuła i Wielkanoc w górach i na nizinach była biała. Miejscami spadło ponad metr śniegu a w Tatrach ogłoszono najwyższy stopień zagrożenia lawinowego. Cały kwiecień, pomijając kilka pierwszych dni był bardzo zimny i deszczowy. W długi majowy weekend nie zapowiadano wielkiej poprawy, jednak na 1 maja miało być słonecznie więc postanowiłem zabrać całą rodzinę w góry na jakiś mało wymagający spacer. Syn uparł się na Kozią Górkę bo w zeszłym roku bardzo się mu tam podobało. Układam więc plan by podjechać do miejscowości Bystra i stamtąd ruszyć najpierw czerwonym szlakiem na Równię pod Kozią i potem niebieskim do schroniska. Rano wstajemy o 8 i pakujemy się w góry. Około 9:30 ruszamy w kierunku Bielska i potem obwodnica do Bystrej. Pogoda jest dobra, wieje tylko dość silny wiatr. Parkujemy przy restauracji i ruszamy w górę.
Podchodząc początkowo asfaltem podziwiamy wspaniały widok na Szyndzielnię, z widocznym na górze schroniskiem, oraz Klimczok i Magurę. Powoli idziemy przez las i po około 30 minutach dochodzimy do Równi pod Kozią. Odpoczywamy chwilę na ławeczce i jemy kanapki. Teraz będziemy szli szlakiem niebieskim obok trasy rowerowej. Nie spiesząc się po kolejnych 30 minutach widzimy już schronisko na Koziej Górce czyli Stefankę. Przed schroniskiem naszym oczom ukazuje się smutny widok wyciętych drzew. Wycięto las na długości około 80 metrów i szerokości 30 metrów. Odsłoniła się przez to panorama na kotlinę żywiecką wraz z jeziorem jednak chyba nie o to chodzi w górach. Tam gdzie jest las tam powinien pozostać.
W schronisku jest bardzo dużo turystów i rowerzystów. Udaje się nam znaleźć miejsce na ławeczce i siadamy żeby odpocząć. W schronisku podbijam dzieciom książeczki PTTK i kupujemy coś do jedzenia. Spędzamy w tym miejscu ponad godzinę. W tym czasie dzieci bawią się na placu zabaw pod schroniskiem. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia i ruszamy w dół tą samą drogą. Teraz czas mija szybciej o po 45 minutach schodzimy do Bystrej do samochodu. Wracamy do domu zadowoleni bo zaliczyliśmy spacer w dobrych warunkach a droga mija szybko i mimo długiego weekendu nie ma wielu samochodów.


środa, 5 kwietnia 2017

Nareszcie wiosna w Beskidach!

Nareszcie wiosna! Zbliża się weekend a dodatkowo synoptycy zapowiadają słoneczną i ciepłą pogodę. Czas więc zaplanować jakąś wycieczkę. Do wyboru kilka tras ale decyduję się na wyjazd do Brennej i wejście przez Stary Groń i Grabową na Kotarz a następnie zejście przez Karkoszczonkę do Brennej Bukowej. Po dłuższej analizie mapy biorę także pod uwagę możliwość wejścia dodatkowo na Klimczok i przez Błatnią powrót do Brennej. Warunkuję to tym w jakiej będę formie.


W sobotę 1 kwietnia wstaję przed szóstą. Pogoda faktycznie jest dobra. Niebo bezchmurne ale na razie jest trochę chłodno. Szybko się zbieram i o 6:30 ruszam w kierunku Brennej. Droga o tej porze jest pusta i o 7:10 wjeżdżam na parking pod kościołem w centrum Brennej. Krótkie przygotowanie i ruszam w kierunku kładki na Brennicy. Przechodząc na drugą stronę rzeczki mam problem ze znalezieniem wejścia na szlak bo strzałki są trochę mylące. Nadkładam przez to prawie kilometr. Po chwili udaje mi się wreszcie znaleźć zielony szlak prowadzący w górę w kierunku Horzelicy.





Ścieżka początkowo prowadzi stokiem narciarskim by po chwili wejść w las. W oczy rzuca się bardzo dużo wyciętych drzew. Nie wiem czy to efekt słynnej „Lex Szyszko” czy może wiatrołomu ale wygląda to strasznie. Podchodzę powoli w górę. Do Horzelicy spotykam tylko leśników i dwoje biegaczy zbiegających w dół. Po początkowych problemach ze znalezieniem właściwej ścieżki teraz idzie się dobrze. Na szczycie zaczynają się dość ostre podmuchy wiatru, przez to muszę ubrać kurtkę bo jest naprawdę chłodno. Tuż przed Horzelicą do mojego szlaku dochodzi także czarny z Brennej Pomnik i aż do Grabowej szlaki te biegną razem. Po wyjściu z lasu pojawiają się pierwsze widoki na Równicę, Czantorię i inne szczyty wokoło. Wzdłuż szlaku pojawia się kamienny murek. Droga jest wygodna i sucha, tylko co jakiś czas pojawiają się nieliczne kałuże. Na Starym Groniu znajduje się stara chatka i wieża widokowa. Wchodzę na górę skąd mogę podziwiać całą panoramę wokół.







Mijając Stary Groń szlak lekko się obniża aż do Chaty Grabowej. Nie wchodzę do środka tylko robię zdjęcie z zewnątrz i ruszam dalej w kierunku Grabowej. Szlak wchodzi w las i pnie się dość stromo w górę. Tutaj dopiero spotykam pierwszego turystę schodzącego w dół. Po kilku minutach docieram do płaskiego szczytu Grabowej. Tutaj kończą się szlaki zielony i czarny. W prawo biegnie czerwony szlak na Przełęcz Salmopolską. Z tego miejsca jest do niej tylko 20 minut drogi. Ja jednak kieruję się w przeciwną stronę i ruszam spokojnym tempem na Kotarz.
Ścieżka prowadzi łagodnie lasem dość mocno przetrzebionym przez wiatr, przez co mogę podziwiać widok na Skrzyczne po prawej i dolinę Brennej po lewej. Po zejściu w płytkie siodło rozpoczynam podejście pod szczyt Kotarza. Tuż pod szczytem do mojego czerwonego szlaku dochodzi niebieski z Brennej.

 









Na Kotarzu znajduje się ołtarz oraz maszt GSM. Są też miejsca do odpoczynku co wykorzystuję do zjedzenia śniadania. Wyciągam konserwę zakupioną w Lidlu jednak nie nadaje się ona do jedzenia. Muszę zadowolić się więc kabanosami i batonem. Po dwudziestu minutach ruszam dalej. Oglądam jeszcze tabliczki wskazujące jaki czas pozostał mi do Przełęczy Karkoszczonka i tutaj małe zdziwienie bo pokazują takie same czasy jak na Grabowej a więc do Karkoszczonki 1 godzina i 45 minut i do Klimczoka  3 godziny i 15 minut.



 Na zejściu z Kotarza pojawia się pierwszy dzisiaj śnieg zalegający na szlaku. Robi się coraz cieplej więc chowam kurtkę do plecaka. Po dłuższym łagodnym zejściu szlak zaczyna się wznosić na dość niepozorny szczyt Hyrca. Znajduje się tu stacja wyciągu narciarskiego choć nie wiem czy jest on jeszcze używany czy pozostał z wcześniejszych czasów. Ze szczytu rozpoczynam bardzo ostre zejście w kolejne siodło grzbietu. Schodząc słyszę jakieś dziwne hałasy i po kilku minutach mijają mnie motocykliści na terenowych motorach. Nie wiem co na to leśnicy, w końcu jest to rezerwat przyrody i chyba można jakoś ukrócić ten proceder, tym bardziej, że osoby te przejeżdżają bardzo szybko i nie przejmują się tym, że spod kół wystrzeliwują kamienie na przechodzących turystów. Zdenerwowanie na tych nieodpowiedzialnych ludzi łagodzą szybko widoki na Skrzyczne i w oddali widoczny Beskid Żywiecki. 






Skrajem polany podchodzę na zalesiony szczyt Beskidu po czym schodzę w płytką przełęcz. Tutaj szlak skręca w lewo i wąską ścieżką trawersuję zbocze Beskidu. Przed samą przełęczą droga rozszerza się i o godzinie 11 jestem na Karkoszczonce obok Chaty Wuja Toma. Na pobliskich stokach odbywają się zawody w zjeździe na nartach w bikini i jest strasznie głośno bo spiker cały czas krzyczy przez rozstawione głośniki. Czmycham więc stamtąd jak najszybciej. Ponieważ jest jeszcze wcześnie i dobrze mi się wędruje nie schodzę żółtym szlakiem do Brennej Bukowej tylko czerwonym szlakiem ruszam w kierunku Siodła pod Klimczokiem.




Kamienistą drogą podchodzę stromo pod górę. Robi się już całkiem gorąco więc zdejmuję bluzę i dalej idę już w koszulce z krótkim rękawem. Po kilku minutach szlak skręca w prawo i wąską ścieżką prowadzi cały czas pod górę. Momentami odsłaniają się wspaniałe widoki na Skrzyczne i Beskid Żywiecki, choć Babia Góra jest słabo widoczna. Około dwunastej wchodzę na Siodło pod Klimczokiem.










Tutaj jest już bardzo dużo turystów i całkowicie zmienia się "klimat" mojej wycieczki. Kieruję się szybko w stronę szczytu Klimczoka. Podejście jest bardzo strome i te kilkaset metrów do szczytu zajmuje mi kilka minut. Na szczycie robię kilka zdjęć i szybko ruszam dalej w kierunku Błatniej. 




Wchodzę na żółty szlak, który na odcinkach leśnych jest jeszcze pokryty około półmetrową warstwą śniegu. Da się iść po nim jednak trzeba uważać bo nogi czasem zapadają się po kolana. Schodzę lekko w dół by potem znowu wspinać się na Trzy Kopce. Co chwilę mijam innych turystów a nawet rowerzystów, którzy jeżdżą po tym śniegu. Spokojnym marszem docieram na Stołów i w końcu wychodzę na polanę podszczytową Błatniej. Tutaj jest tak silny wiatr, że zrywa czapkę z głowy. Nie wychodzę na charakterystyczny kopiec na szczycie tylko robię kilka zdjęć z polany. Niestety wychodzą mocno poruszone z powodu tego nieszczęsnego wiatru.









Dalej już tylko chwilę marszu i jestem pod schroniskiem PTTK na Błatniej. Nawet nie próbuję wejść do środka bo jest taka masa ludzi że nawet na zewnątrz nie ma gdzie usiąść. Robię kilka zdjęć i kieruję się na zielony i czerwony szlak w stronę Wielkiej Cisowej.




Mijam po prawej Ranczo pod Błatnią i spokojnym tempem docieram do rozstaju szlaków na Wielkiej Cisowej.





Czerwony szlak biegnie dalej prosto w kierunku Zebrzydki a ja skręcam w lewo za zielonymi znakami i schodzę powoli w dół. Po kilku minutach szlak wychodzi na malowniczą polanę. Widok psuje tylko słup energetyczny.


Po 20 minutach docieram do kolejnego skrzyżowania szlaków. Mój zielony prowadzi prosto do ośrodka zdrowia w Brennej. Ja jednak skręcam w zaczynający się tutaj czarny szlak do centrum. Jeszcze tylko kilka minut spokojnego zejścia i zaczyna się asfalt i pierwsze zabudowania Brennej.


Idę do głównej ulicy i skręcam w lewo. Teraz już tylko kilkaset metrów chodnikiem i wchodzę na parking pod kościołem pw. św. Jana Chrzciciela. W przeciwieństwie do rana kiedy tutaj przyjechałem wszędzie jest pełno samochodów i ludzi. Pogoda sprzyja, w końcu to pierwszy tak ciepły weekend w tym roku. Nie spiesząc się zmieniam buty i ruszam do domu.

Druga wycieczka w tym sezonie zakończona sukcesem. Przeszedłem około 27km Trasa ciekawa i szczególnie na odcinku Stary Groń - Karkoszczonka bardzo widokowa. Ten odcinek też polecam szczególnie osobom, które w górach szukają spokoju bo ten szlak nie jest jakoś szczególnie oblegany. Jest kilka miejsc gdzie można odpocząć i podziwiać panoramy Beskidu Śląskiego. 



















Jagodowa Błatnia

12 sierpnia 2021 TRASA: Jaworze - Błatnia - Jaworze   Nagrana trasa: Jaworze - Błatnia | mapa-turystyczna.pl Kolejny dzień, kolejna wyc...