poniedziałek, 15 października 2018

Żar kolorów

12 października 2018


TRASA: Żarnówka Mała - Żar - Kiczera - Przełęcz Isepnicka - Żar - Żarnówka Mała

Piątkowy piękny poranek. Dzień zapowiada się wspaniale, podobnie jak cały ostatni tydzień. Trzeba dzieciaki zawieźć do szkoły i potem mam czas wolny. Urlop od pracy więc trzeba to jak najlepiej wykorzystać. Od pewnego czasu obserwuję różne kamerki internetowe i moją uwagę przykuwa widok z niepozornej zdawałoby się górki czyli z Żaru. Niby niewysoka, przeważnie jest tam masa ludzi bo jeździ tam kolejka ale jednak widoki są piękne. Trzeba to zobaczyć na własne oczy. O 9 ruszam do Żarnówki Małej. O 10:10 parkuję przy zaporze i szybko ruszam na szlak czerwony, który jest częścią Małego Szlaku Beskidzkiego. Przechodzę przez zaporę i skręcam w prawo. Asfaltowa droga wspina się powoli pod górę. Drzewa przybrały już złoty kolor. Wygląda to niesamowicie. Mijam domki wypoczynkowe nad jeziorem i po 20 minutach asfalt się kończy a ja skręcam w lewo w leśną drogę. W pewnym momencie ukazuje się widok na główny cel mojej wycieczki czyli Żar. Z dołu wydaje się wyższy niż jest w rzeczywistości. Nie spiesząc się wspinam się powoli kolorowym lasem. Po 30 minutach wychodzę na polanę gdzie stoją duże słupy wysokiego napięcia. Niecodzienny widok jak na góry i muszę przyznać, że czuję się w tym miejscu jakoś nieswojo. Niby wiedziałem, że jest tam elektrownia więc muszą być słupy i widziałem je na wielu zdjęciach to jednak taki widok na żywo robi na mnie wrażenie. Szkoda że te słupy tam są bo psują widoki jakie roztaczają się z tego miejsca. Pod jednym ze słupów jest stół i ławki oraz miejsce na ognisko. Było nawet drzewo do tego ogniska, choć ja nie wyobrażam sobie palić ogniska w takim miejscu.


Po kilku minutach ruszam dalej. Powoli zdobywam wysokość i wkrótce słychać już odgłosy wycieczki szkolnej która wyjechała na szczyt kolejką. Jeszcze chwila i jestem na miejscu. Siadam na ławeczce i delektuję się widokami. Choć jest nieco mglisto to i tak jest pięknie. Siedzę tak około pół godziny. Dalej będę kierował się na Kiczerę. Wchodzę jeszcze po magnesy na lodówkę do sklepiku i ruszam wzdłuż ogrodzenia elektrowni. Szlak jest płaski i wygodny. Po dojściu do końca ogrodzenia szlak schodzi na asfaltową drogę by od razu odbić w lewo w las. Tutaj kolory na drzewach są jeszcze bardziej intensywne i na tle błękitnego nieba prezentują się wyśmienicie. Tuż pod szczytem Kiczery znajduje się punkt widokowy z ławeczką. Z tego miejsca jest chyba najpopularniejszy widok na Żar.


Obok drzewa z tabliczką z nazwą szczytu szlak czerwony skręca w lewo i przez lasek wyprowadza na drugą stronę gdzie znajduje się wiata dla turystów z miejscem na ognisko. Widoki z tego miejsca też są wspaniałe. Dalej zaczynam schodzić na przełęcz Isepnicką. Szlak jest dość stromy i mimo, że podpieram się kijkami znowu zaczyna mnie boleć kolano. Nie jest to jakiś wielki ból ale jednak obawy wzrastają. Po dojściu na przełęcz Isepnicką zerkam na mapę. W planach było przejście nowym żółtym szlakiem na przełęcz Bukowską i dalej zielonym do Porąbki. To jednak prawie 14 kilometrów. Obawa o to moje kolano powoduje, że zmieniam plan i kieruję się w drugą stronę na zielony szlak w stronę Żaru. Szlak jest na mapie ale w terenie pierwszy znak jaki zauważyłem był dopiero tuż przed wejściem na asfaltową drogę. Z przełeczy do tej drogi jest około 10 minut spokojnego marszu. Potem jeszcze kilka minut asfaltem pod górkę i znowu jestem przy ogrodzeniu elektrowni.


Na szczycie Żaru jestem tuż po 13. O tej porze nie ma już gdzie usiąść więc tylko chwilę oglądam widoki i ruszam powoli w dół czerwonym szlakiem, którym podchodziłem do góry. Kolano przestało na szczęście boleć więc po niecałej godzinie jestem znowu przy zaporze. Tutaj kończę tą jesienną wędrówkę. Następna wycieczka już chyba będzie w innych okolicznościach przyrody.


Mały bonus.


wtorek, 2 października 2018

Żabnica Skałka - Słowianka - Prusów - Hala Boracza

29 września 2018


TRASA: Żsbnica Skałka - Słowianka - Żabnica - Prusów - Hala Boracza - Żabnica Skałka

W sobotę córka jedzie na Górski Zlot Szkół Zaprzyjaźnionych, który tym razem odbywa się na Hali Boraczej w Beskidzie Żywieckim. Wykorzystuję okazję i też planuje górską wycieczkę w tym rejonie. Ruszam więc do Żabnicy Skałki skąd o 9:10 rozpoczynam wędrówkę czarnym szlakiem w kierunku Słowianki. Na parkingu jest tylko kilkanaście samochodów i autobus, który nie wiem jakim cudem przejechał przez remontowany most w Żabnicy. Dużo osób z psami, które strasznie ujadają. Może jakiś zlot na Rysiance albo Lipowskiej?


Szlak czarny wiedzie początkowo szeroką szutrową drogą lekko w górę. Na trasie mijam kilku grzybiarzy, którzy informują mnie, że grzybów dzisiaj nie ma. Po 15 minutach szlak zmienia się w rozjeżdżony trakt, którym bardzo ciężko się idzie. Oznakowanie dobre i szybko zdobywam wysokość. Gdy do Słowianki zostaje mi 600 metrów, wychodzę znowu na szeroką szutrową drogę. Mój szlak jednak tylko ją przecina i dalej wchodzi w las. Jak się jednak okazuje dalsza część szlaku jest zamknięta. Trzeba iść tą szeroką drogą. Wyjmuję mapę i widzę że droga ta dochodzi do czerwonego szlaku ze Słowianki do Żabnicy, którym miałem iść, więc rezygnuję z dojścia do stacji turystycznej tylko kieruję się prosto w dół w stronę Abrahamowa.


Jak widać na zdjęciach pogoda niezbyt dobra, ale to się zmieni w dalszej części wycieczki. Czerwony szlak będący częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego też jest błotnisty szczególnie w okolicach Abrahamowa. Idę spokojnym tempem bo nie chcę narażać kolana na zbyt duże obciążenia. Pierwszy raz używam też kijów trekkingowych, które muszę przyznać sporo pomagają odciążyć kolana. Przeszkadzają jednak gdy chce się zrobić zdjęcia, a tych robię coraz więcej bo pogoda powoli się poprawia i odsłaniają się widoki na Węgierską Górkę i Beskid Śląski oraz Mały. Kilka minut przed 12 jestem w Żabnicy przy szosie i ruszam dalej asfaltową drogą niebieskim szlakiem w stronę Prusowa.


Kilkaset metrów główną drogą a potem skręcam w prawo w boczną uliczkę. Wkrótce asfalt się kończy a zaczyna dość strome podejście trawiastym szlakiem. Bardzo dobre jest oznakowanie dzięki czemu nie można się zgubić choć jest kilka miejsc, w których trzeba uważać na znaki. Podejście daje trochę w kość. Po kilkunastu minutach dochodzę do drogi którą dalej będę szedł aż na Halę Boraczą. Podejście na Prusów jest bardzo widokowe więc co chwilę się zatrzymuję i robię zdjęcia. Na szlaku oprócz szkolnych wycieczek schodzących z Boraczej po zakończeniu Zlotu nie mijam nikogo. O 13:45 w oddali widzę już schronisko na Hali Boraczej.


W schronisku sporo osób i kolejka do bufetu więc szybko schodzę dalej na czarny szlak prowadzący do mety dzisiejszej wycieczki czyli Żabnicy Skałki. Ten odcinek jest mi już dobrze znany. Końcowy odcinek szlaku pokonuję w dość mocno padającym deszczu. Nic jednak nie może już zakłócić radości z tego, że po trzech miesiącach w końcu udało się pochodzić po górach. O 14:25 kończę wycieczkę na parkingu w Skałce. Całość trasy to 20,7km. Przejście tego szlaku zajęło mi około 5 godzin i 15 minut.

Jagodowa Błatnia

12 sierpnia 2021 TRASA: Jaworze - Błatnia - Jaworze   Nagrana trasa: Jaworze - Błatnia | mapa-turystyczna.pl Kolejny dzień, kolejna wyc...