poniedziałek, 10 maja 2021

Wiosna na Potrójnej

10 maja 2021


TRASA: Rzyki Czarny Groń - Potrójna - Przełęcz Zakocierska - Przełęcz Na Przykrej - Łamana Skała - Madahora - Rzyki Praciaki - Rzyki Czarny Groń



 

Mimo wczorajszej wycieczki ze złym samopoczuciem dzisiaj ruszam na kolejny szlak. Szkoda nie wykorzystać dnia wolnego gdy w końcu jest taka piękna aura. Rano o 8:30 odwożę syna do szkoły i sam ruszam w góry. Wybór padł na Beskid Mały i planowany od dawna szczyt Potrójnej. Trasa do Rzyk zajmuje mi ponad godzinę z uwagi na bardzo duży ruch na drodze. Tuż po 10 ruszam na czarny szlak. Dziś nareszcie można iść w koszulce z krótkim rękawem bo jest bardzo ciepło, choć dość mocny wietrzyk fajnie schładza i co okaże się później także przewiewa wszystkie zamglenia powodując, że widoczność jest znakomita, ale o tym potem. Przechodzę przez mostek nad potokiem Pracica i po chwili wchodzę w las. Szlak jest na początku łagodny jednak po 5 minutach zaczyna się piąć ostro pod górę. Podejście dało mi mocno popalić. Zmachałem się porządnie ale szło mi się dobrze bo widok zieleni na drzewach dodawał sił. O 10:45 dochodzę do kapliczki z ołtarzem i krzyżem. Kapliczka jest niestety zamknięta. Szlak skręca tutaj ostro w lewo ale staje się dużo łagodniejszy. Po kolejnych 10 minutach dochodzę do przysiółka Czarny Groń gdzie znajduje się kilka domów. Mieszkańcy mają stąd fajny widok na Leskowiec. Jeden z nich bardzo ceni sobie prywatność bo na odcinku 50 metrów pozawieszał chyba z 20 tablic typu: "Teren prywatny" czy "Wstęp wzbroniony". Idzie mi się dzisiaj znakomicie. Piękne widoki towarzyszą mi teraz prawie cały czas. I ten zapach lasu... To jest coś niesamowitego jak w jeden dzień może się tak wiele zmienić w postrzeganiu natury. Po kilkunastu kolejnych minutach marszu po raz pierwszy, jeszcze między drzewami ukazuje się ośnieżona Babia Góra. Dochodzę powoli na punkt widokowy pod Potrójną. Widoki są oszałamiające! O Babiej Górze już pisałem ale teraz widać ją w całej okazałości z Jałowcem tuż pod nią. Obok Tatry. Widoczne od Gerlacha po Giewont! Widać nawet Beskid Wyspowy. Nie znam tego pasma dobrze, jednak rozpoznaję charakterystyczne kształty Mogielicy, Ćwilina i Lubogoszczy. Z drugiej strony Beskid Śląski ze Skrzycznem i Baranią Górą. Widać też oczywiście Pilsko. Jak dobrze, że tutaj dzisiaj przyszedłem choć rano nachodziły mnie myśli, żeby dać sobie dziś spokój z wycieczkami. Po 20 minutach ruszam na szczyt Potrójnej. Nie zabawiam tutaj długo i kieruję się na czerwony szlak (Mały Szlak Beskidzki) w kierunku Łamanej Skały. Szlak tutaj na przemian opada i się wznosi. Mijam Przełęcz Zakocierską i Przełęcz na Przykrej oraz górną stację wyciągu Czarny Groń. Wchodzę do rezerwatu Madahora, przechodzę obok szczytu Łamanej Skały ale na sam wierzchołek nie idę. Na szlaku leży trochę połamanych drzew i jest sporo błota. O 12:50 jestem na Anuli czyli Rozstajach pod Mladą Horą. Tutaj spotykam pierwszych dzisiaj turystów. Konkretnie dwójkę a chwilę potem kolejną dwójkę i na tym kończą się dzisiaj spotkania na szlaku. Cisza i spokój to coś co uwielbiam w górach. Po kilku minutach  żółty szlak odchodzi od czerwonego w lewo. Jaka tutaj jest za wyrypa! Takiej stromizny dawno nie widziałem. Dobrze, że mam kijki bo kilka razy na bank zaliczyłbym glebę gdybym się na nich nie podparł . W kilkanaście minut tracę 250 metrów przewyższenia! Schodzę bardzo powoli bo kolana strasznie zaczynają boleć. O 13:15 przechodzę przez wąski strumyk i tutaj szlak się wypłaszcza. W końcu można przyspieszyć. Mijam dolną stację wyciągu i wchodzę na asfalt w Rzykach Praciakach (nie wiem czy tak się odmienia tą nazwę). Tutaj kończy się żółty szlak. Teraz jeszcze około 10 minut bezszlakowo i wracam na miejsce startu czyli na parking w Rzykach. Przeszedłem 12,2km w nieco ponad 4 godziny. Piękna to była wycieczka. Chciałbym tu jeszcze wrócić i pozwiedzać rejon Leskowca, a kto wie może kiedyś porwę się na Mały szlak Beskidzki którego fragmentem miałem okazję dzisiaj iść.
 








 



 
 
 
 

 

 
















niedziela, 9 maja 2021

Trzy Kopce Wiślańskie

09 maja 2021


TRASA: Brenna Leśnica - Trzy Kopce Wiślańskie - Brenna Leśnica



 

Po długiej przerwie wracam na górskie szlaki. Długo myślałem gdzie by się wybrać. Pierwsza myśl była taka aby wybrać się na Czantorię gdzie swoją ostatnią wycieczkę odbył Stanisław Lebiedzik czyli człowiek który jako jedyny komentował wszystkie moje wpisy. Zawsze mogłem liczyć na Jego dobre rady. Niestety nie ma go już z nami. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Zrezygnowałem z Czantorii, gdyż przy pięknej pogodzie zawsze są tam tłumy ludzi a ja potrzebowałem spokoju. Wybrałem się na Trzy Kopce Wiślańskie, bo choć tam też jest zawsze dużo ludzi, to jednak przy wczesnej porze można pobyć samemu i można szybko zejść w dół przed tłumem. Wstałem więc o 5:20 i spakowałem plecak. Zabrałem dzisiaj tylko mała butelkę wody i paczkę kabanosów, których i tak nie zjadłem. Kilka minut po 6 wyruszyłem w kierunku Brennej Leśnicy, gdzie dotarłem o 7:10. Na parkingu nie ma jeszcze żadnego samochodu co mnie bardzo ucieszyło. Ruszam spokojnym tempem zielonym szlakiem. Na szlakowskazie podają czas wejścia 1 godzina i 15 minut. Mimo spacerowego tempa udaje mi się wejść po godzinie. Szlak początkowo wiedzie po betonowych płytach a potem szutrową drogą łagodnie pod górę. Po 30 minutach wychodzę na rozległą halę. Widoki są piękne, jednak jakoś dzisiaj mało mnie cieszą. Wciąż myślę o Stachu i o jego wyprawach, także tym szlakiem, którym ja teraz podążam. Mijam koleją halę i wchodzę ponownie w las. Tutaj odbijam bezszlakowo prosto na Telesforówkę. Docieram tam o 8:10. Telesforówka jest niestety jeszcze zamknięta. Miałem plan, aby pójść dalej żółtym szlakiem w kierunku przełęczy Salmopolskiej i dalej przez Grabową i Stary Groń, jednak mam tak paskudne samopoczucie, że postanawiam wracać zielonym szlakiem z powrotem w dół. Robię kilka zdjęć i ruszam w drogę. Zatrzymuję się jeszcze obok trzech kamieni z nazwami Brenna, Ustroń i Wisła. Podziwiam panoramę od Czantorii przez Równicę, Błatnią i Klimczok aż po Skrzyczne. Z drugiej strony między drzewami majaczy pasmo Baraniej Góry i wyłaniające się w oddali ośnieżone szczyty słowackiej Małej Fatry.Na rozgałęzieniu szlaku żółtego i zielonego spotykam pierwszego człowieka. Dalej im niżej tym tych ludzi będzie coraz więcej. Na parkingu w Leśnicy jestem o 9:55. Nie ma już wolnych miejsc a pod górę ciągną całe pielgrzymki turystów. Całe szczęście, że ja już skończyłem wycieczkę. Teraz pozostało mi jeszcze pojechać na cmentarz zapalić znicz dla Stacha. Bardzo mi brakuje jego wpisów. Choć wiem, że nic na Jego blogu już się nie pojawi to jednak co kilka dni wchodzę i czytam starsze wpisy. Bardzo poruszył mnie ten z 13 listopada zeszłego roku gdzie stojąc przed grobem Swojej Matki napisał, że za kilka dni będzie miał tyle lat ile Mama jak zmarła i ma nadzieję, że pożyje jeszcze długo. Stało się inaczej i odszedł 2 kwietnia 2021 roku. 

Żegnaj Przyjacielu. Choć nigdy się nie spotkaliśmy Twoja życzliwość i chęć pomocy sprawiła, że czułem jakbyśmy razem wędrowali. Dzięki Twoim wpisom przeszedłem z Tobą wirtualnie sporą część szlaków w Beskidach i nie tylko.

 
Szlak zielony







 
















 
















 

 

 



 

 

 

 

Jagodowa Błatnia

12 sierpnia 2021 TRASA: Jaworze - Błatnia - Jaworze   Nagrana trasa: Jaworze - Błatnia | mapa-turystyczna.pl Kolejny dzień, kolejna wyc...