wtorek, 11 sierpnia 2020

Beskid Sądecki


 

6 sierpnia 2020


TRASA: Piwniczna Zdrój - Eliaszówka - Obidza - Wielki Rogacz - Radziejowa - Trześniowy Groń - Piwniczna Zdrój 
                W środę prawie cały dzień padał deszcz więc moją główną wyprawę w czasie urlopu musiałem przesunąć na czwartek. Nastawiłem sobie budzik na 4:15 z zamiarem wymarszu o 5, jednak za oknem dalej deszcz walił o szyby. Postanowiłem jeszcze trochę poczekać bo prognozy pogody wskazywały, że ma się poprawić i rzeczywiście po 6 przestało padać. Góry dalej były zasłonięte chmurami ale nie mogłem już przesunąć wycieczki bo następnego dnia mieliśmy już wracać do domu. Zabrałem do plecaka kurtkę przeciwdeszczową, jak się później okazało dzwigałem ją całkowicie niepotrzebnie. Wyszedłem kilka minut po 7 i skierowałem swoje kroki znanym mi skrótem do centrum Piwnicznej. Minąłem pijalnię wody i przeszedłem przez kładkę nad Popradem. Na chwilę zatrzymał mnie jadący pociąg. Dalej przez miasto skierowałem się zielonym szlakiem. Tabliczka wskazywała, że do Eliaszówki powinienem dojść w 2h i 45 min. Ulicą Daszyńskiego doszedłem do Szczawnickiej gdzie po kilkudziesięciu metrach skręciłem na drogę z płyt betonowych. Mijałem pojedyńcze domy i cały czas zdobywałem wysokość. Pogoda jak na razie się nie poprawiała więc wieżę widokowa na Piwowarówce ominąłem. Nieopodal spotkałem pana, który o kulach schodził do Piwnicznej. Opowiedział mi o swoim życiu w tym przysiółku i objaśnił co mógłbym z tej wieży zobaczyć. Podziwiam tego człowieka bo on tak chodzi codziennie do pracy. Ja z centrum szedłem do tego miejsca równo godzinę! Ludzie tutaj nie mają lekko. Po kilku minutach mijam kaplicę na Piwowarówce obok której stoi dzwonnica. Docieram w końcu do granicy ze Słowacją a to znak że do Eliaszówki już niedaleko. Widoki mam dalej mocno ograniczone. Miejscami na szlaku zrobione są drewniane schody, które jednak tylko utrudniają wędrówkę. Mijam odgałęzienie do Chaty Magóry jednak nie idę tam bo jeszcze szmat drogi przede mną. Powoli niebo zaczyna się przecierać i pojawiają się kawałki błękitu. Na Eliaszówce jestem o 9:45. Wchodzę na wieżę z której z jednej strony widać błękitne niebo i chmury poniżej a z drugiej mgłę. Robię małą przerwę na śniadanie i ruszam dalej w stronę Obidzy. Trochę jestem zmartwiony pogodą i rozważam skrócenie wycieczki. Wkrótce jednak pojawiają się widoki na Radziejową i od razu jakoś raźniej się idzie. Spotykam też w końcu turystów bo do tej pory tylko miejscowych widziałem. Przed 11 docieram do Obidzy. Tutaj zmieniam kolor szlaku na czerwony prowadzący z Piwnicznej przez Obidzę do Jaworek. Mijam niewielki parking i betonową drogą wchodzę w mały lasek a wkrótce wychodzę na polanę. Widzę z daleka, że wszyscy przystają i robią zdjęcia. Pewnie jakiś fajny widok pomyślałem, ale to co zobaczyłem wprawiło mnie w zachwyt! Pięknie widać Tatry! Już nie tylko wierzchołki jak z Jarzębaków w poniedziałek ale całe pasmo (no może częściowo przysłonięte małymi chmurami) a pod nim Pieniny! Najwyższy szczyt czyli Wysoka na wprost mnie. Siedziałem tam chyba z 15 minut i podziwiałem ten widok. W końcu jednak trzeba było iść dalej. Doszedłem do Litawcowej i skręciłem zgodnie z drogowskazem w prawo w stronę Wielkiego Rogacza. Po chwili okazało się, że szlak biegnie kilkaset metrów dalej ale już się nie wracałem bo mapa wskazywała, że ścieżka którą idę jest takim małym skrótem i wkrótce dołączę do niebieskiego szlaku. Po dość stromym podejściu rzeczywiście doszedłem do szerokiej drogi z niebieskimi znakami. Szlak ten jest bardzo stromy i kamienisty jednak nogi same mnie niosą i mimo coraz większego upału idzie mi się znakomicie. Na Wielkim Rogaczu a właściwie tuż pod szczytem wchodzę na czerwony szlak (GSB) i skręcam w lewo w stronę Radziejowej. Szybko docieram do przełęczy Żłobki i znowu mam cudowne widoki na Tatry. Kawałek za przełęczą napotykam tabliczkę z informacją, że trwa wycinka drzew i jest zakaz wstępu. Idę jeszcze kawałek i widzę że leśnicy faktycznie pracują jednak da się przejść. Sami zresztą pokazują wszystkim turystom którędy mają iść. Tutaj zaczyna się prawdziwa wyrypa. To chyba najbardziej stromy odcinek jaki pokonywałem. Do tego bardzo kamienisty. Nie narzekam jednak, tylko mocno napieram do góry i o 12:30 staję pod wieżą widokową na Radziejowej. Została oddana do użytku po remoncie 1 sierpnia tego roku. Szybko wchodzę na górę i mogę podziwiać Tatry, Pieniny z Trzema Koronami na czele i Beskid Sądecki. Widać nadajnik znajdujący się na Przehybie przy schronisku PTTK. Tylko Gorce zakryte chmurami. Takie małe morze mgieł. Wygląda to wszystko wyśmienicie! Schodzę z góry i przybijam sobie pieczątkę Korony Gór Polski znajdującą się w metalowej skrzynce na szczycie. Ludzi tutaj jest bardzo dużo więc zbieram się z powrotem w stronę Wielkiego Rogacza. Zejście z Radziejowej jest jeszcze trudniejsze niż wejście i zajmuje mi więcej czasu. O 13:25 wchodzę znowu na skrzyżowanie szlaków pod Wielkim Rogaczem i kieruję się dalej czerwonym szlakiem w kierunku Niemcowej. Mijam szczyt Międzyradziejówki i docieram do Trześniowego Gronia który jest tutaj oznaczony jako Niemcowa. Odpoczywam tutaj około 20 minut. Chciałem iść jeszcze do Chatki pod Niemcową, jednak jak informują tabliczki z powodu epidemii jest nieczynna do odwołania. Zmieniam więc kolor szlaku na żółty, którym będę szedł już do końca mojej wyprawy. Początkowo szlak wiedzie wąską ścieżką by po chwili wyprowadzić na szerszą drogę. Idzie się bardzo dobrze i po około 30 minutach docieram do bardzo fajnego miejsca widokowego z którego widać dolinę w której leży Piwniczna. Widzę stąd szczyt Kicarza który wydaje się dość daleko, a do którego zmierzam, gdyż nasz domek jest właśnie u jego podnóża. Robię tutaj kolejną przerwę by w końcu ruszyć na ostatni etap wycieczki. Droga zaczyna być tutaj już mocno męcząca bo wiedzie w większości lasem tylko co jakiś czas pojawiają się jakieś prześwity na okoliczne góry. Mijam przysiółki Jeziory, Bziniaki i Pola. Droga zmienia się na utwardzoną betonowymi płytami. Wkrótce ukazuje się Piwniczna i jej bardzo malownicze otoczenie. Schodzę powoli do miasta. Siadam jeszcze w letnim ogródku na czeskie piwo i o 17:30 kończę wycieczkę. Cała pętla, którą przeszedłem ma długość 29,3km. Dawno tyle nie złaziłem a nogi jakoś specjalnie nie bolały. Piękna, widokowa trasa, którą polecam każdemu. Planowałem ją od kilku miesięcy jak tylko ustaliliśmy, że jedziemy do Piwnicznej. To co od samego początku rzuciło mi się w oczy to fenomenalne oznakowanie szlaków. Tam się po prostu nie da zgubić co często mi się zdarza wędrując po Beskidzie Śląskim czy Żywieckim. 
Następnego dnia z całą rodziną zrobimy jeszcze krótki spacer i trzeba będzie wracać do domu. 
 
















































 













 
 


 












 










































 

5 komentarzy:

  1. Pamiętaj, że jeżeli o 6-tej rano pada deszcz to do godziny przestanie i można ruszać w drogę. Jeśli pada o 8-mej to będzie padać dalej i nici z wycieczki.
    Trasa marzeń, bowiem o ile samą Piwniczną mogłem kilka razy dreptać i wejść tylko na Kicarza, to cała reszta jest właśnie tym marzeniem.
    Świetna relacja, której Ci gratuluję. Udostępniam ją na moim profilu fb i myślę, że nie masz nic przeciw temu. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. Tereny te są rzeczywiście niesamowite. Szkoda, że tak daleko i podróż samochodem zajmuje ponad 3 godziny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie taką samą trasą szliśmy z Anią tyle że w drugą stronę - Niemcowa - Rogacze - Radziejowa - Rogacze - Obidza - Eliaszówka - Chata Magóry i powrót już o zmroku.
    Świetne tereny, nigdy się nie nudzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardzo urzekło to, że nie ma tam tylu ludzi na szlakach jak u nas w Śląskim czy Żywieckim, a widoki piękne.

      Usuń
    2. Zgadza się, z jednej strony to dobrze, bo ma się czas kontemplować drogę, a z drugiej... Jest mała baza schronisk i raczej klepią biedę w porównaniu z tymi z Żywieckiego i Śląskiego. A w nieodległym Niskim, to już prawdziwa zapaść.

      Usuń

Jagodowa Błatnia

12 sierpnia 2021 TRASA: Jaworze - Błatnia - Jaworze   Nagrana trasa: Jaworze - Błatnia | mapa-turystyczna.pl Kolejny dzień, kolejna wyc...